Autor |
Lemon
Admin
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: J-L city
Sob 1:50, 20 Gru 2008
|
|
Wiadomość |
|
To tak, ja siłe to najczęściej biore ze spotkań modlitewnych i modlitwy indywidualnej. W dniu, nacodzień trudno jest ( w szkole) dawać świadectwo. Ale ja myśle że największe daje tymi małymi rzeczami np. jak po lekcji religi się przyrzegnam, albo zwróce uwagę kolegom że tak nie można. Czasamii też znajomi pytają sie mnie, tak było teraz przed świętami, pytają się o spowiedz, jak się spowiadac, poprostu nigdy się szczerze niespowiadali i to jest też dla mnie takim dopalaczem. Wiem że w tygodniu sam czasami przeginam, ale jestem szcxzęśliwy że zawsze mam siłe wracać i mam do czego wracac
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
anTomasz
Moderatorzy
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: chłopak
Sob 2:11, 20 Gru 2008
|
|
Wiadomość |
|
Hmm, bardzo ciekawy temat, można by było się tutaj rozgadac, że ho...;p ale ogólnie chciałem powiedziec, że dawac świadectwo to nie lada sztuka. Ja sam staram się w środowisku szkolnym próbowac świadczyc i chyba mi wychodzi (dzięki Bogu:)), bo w mojej klasie wszyscy już myślą, że będę musiał zostac księdzem
Jak to robic? U mnie wystarczyło, że odmówiłem parę razy pójścia z klasą, oczywiście nie całą, na małe "conieco". Od tego się zaczeło. Potem doszło to, że jąłem podejmowac dyskusję z ludźmi w klasie, którym samo słowo "Kościół" źle się kojarzy. No i ogólnie tak tym wszystkim Pan Bóg kieruje, że aż sam się dziwię, dlaczego uważają mnie za tak religijnego. To wybitnie dzieło Boże, bo ja nie czuję, jakbym jakoś szczególnie się wyróżniał wśród tłumu...
Bardzo byłbym rad, gdyby choc jedna osoba, widząc mnie zadała sobie pytanie:" Ale w sumie, to dlaczego on tak postępuje, dla kogo tak czyni?" To już bowiem bedzie jakieś takie zasianie małego ziarenka, które byc może wykiełkuje
Św. Jakub w swoim liście pisze, że dzięki nawróceniu jakiegoś człowieka, korzyści nie tylko otrzyma ten, który się nawrócił, ale również sam nawracający. I przypominam! Chrystus ciągle powtarza: "Idźcie i czyńcie uczniów"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Justyska
Admin
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Laskowice ;) Płeć: dziewczyna
Nie 3:09, 21 Gru 2008
|
|
Wiadomość |
|
hmm...świadczyć to bardzo trudna sprawa, z początku jak tylko przyszłam do szkoły nosiłam foskę, ludzi to zaciekawiało i pytali co to itd., tłumaczyłam, ale nie powiem żeby było tym żywo zainteresowani. Jednak jak odbywały się imprezy klasowe czy wyjścia gdzieś to również odmawiałam picia alkoholu i teraz każdy w mojej klasie wie że mam podpisaną krucjatę i szanuje to. I ucieszyło mnie najbardziej to że zawzięty ateista z mojej klasy powiedział mi że podziwia mnie za to co robię. Choć cały czas boli mnie to, że nie zawsze umiem odeprzeć ataki ludzi na wiarę...więc proszę was o modlitwę za tych wszystkich, którzy nie znają Boga, aby pozwolili na dopuszczenie Go do siebie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Wera
Moderatorzy
Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: dziewczyna
Wto 21:07, 23 Gru 2008
|
|
Wiadomość |
|
od pewnego czasu zastanawiam sie jak swiadczyc i czy wogole to co robie i mowie daje jakis efekt... staram sie zeby moje slowa i czyny jakos sie uzupenialy, a raczej wypelnialy..... od kiedy jestem we Wrocławiu w szkole przyznawanie do wiary daje mi jakas przyjemnosc.. im wieksze miasto z wieksza "wolnoscia" tym trudniej mowic o Bogu. najwazniejsze to nie wstydzic sie. bo przeciez niesamowicie wazna jest pewnosc w glosie. ja wiem ze Jezus jest moim Panem. i to o nim chce mowic. taka dobra rzecza jest tez swiadomosc tego ze ludziom potrzebny jest Bog. i to daje jakas sile.... tak mi sie wydaje ze swiadectwo powinno byc naturalne, pozbawione jakichs oprawek i kolorkow. ciesze sie jak widze ze ludzie chca sluchac, a nawet jak ktos nie chce to probowanie nic nie kosztuje..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Kinga
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jelcz - Laskowice Płeć: dziewczyna
Nie 1:00, 04 Sty 2009
|
|
Wiadomość |
|
Dawać świadectwo wśród "swoich" jest łatwo. O wiele trudniej jest się przyznać do Boga np. w środowisku szkolnym. Ja osobiście nie wstydzę się tego w co wierzę i nie boję się do tego przyznawać. A takie moje małe świadetwa daję wtedy gdy coś komuś wytłumaczę, czy też w czymś pomogę. Jakiś czas temu mieliśmy na religię przeczytać ewangelię. Oczywiście na czas przeczytałam ją tylko ja i moja koleżanka. Stało się tak, że dziesięciu dziewczynom i kilku chłopakom opowiadałam wszystkie przypowieści i cuda Jezusa przez czterdziści pięć minut. Dzięki temu te właśnie osoby nie musiały na lekcji ściągać od innych . Może nawet nie chodzi o to, że nie ściągały ale do, być może kilku osób, trafiła ta skrócona ewangelia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
anNatalia
Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jelcz-Laskowice Płeć: dziewczyna
Nie 22:16, 04 Sty 2009
|
|
Wiadomość |
|
Dawanie świadectwa to bardzo odpowiedzialna rola każdego chrześcijanina w świecie. Dla mnie dawanie świadectwa to często pokazywanie mojej wiary przez naprawdę drobne rzeczy. Jest to nieraz trudna sprawa. W szkole niektórzy dziwnie patrzą na srebrny różaniec który noszę na palcu dłoni, pytają o noszony na szyi znak Oazy. Najważniejsze by być wytrwałym w byciu chrześcijaninem na co dzień, bo to właśnie codzienność jest egzaminem, który sprawdza to, jak poważnie podchodzę do wiary i do tego, że należę do Oazy. Nigdy nie żałowałam tego, kiedy mówiłam "nie" podczas gdy inni mówili "tak", choć wiadomo, że taka postawa często sprawia, że szkolni przyjaciele opuszczają - tak też działo się ze mną. Dla mnie żadne chwilowe niezbyt mądre szaleństwo, nie jest warte tego, by zaprzeć się wiary. Gdy trwam przy Chrystusie, czuję, że zawsze wszystko będzie dobrze, pomimo trudności, które zawsze towarzyszą człowiekowi. Gdy Jemu mocno i szczerze ufam, moja codzienność staje się prostsza i widzę ją w lepszych kolorach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Zychu
Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zasiedmiogórogród Płeć: chłopak
Pią 19:15, 16 Sty 2009
|
|
Wiadomość |
|
Na codzień staram się jakoś dawać świadectwo w moim środowisku szkolnym aczkolwiek trochę się boje. No bo tak...jak powiem że wierzę w Boga czy że chodzę do kościoła to zaraz słyszę jakieś obgadywanie, jakieś chichranie sie itp lub gdy powiem że chodzęna oaze to zaraz "Ty Zychu głupi jesteś, że chodzisz na oazę. Ty to księdzem będziesz..." i bla bla bla zaraz mnie wyzwą od kościelnych i pojadą. Oczywiście ja ustaję przy tym co mówię gdyż to są moje poglądy i raczej nikt nie może w nie ingerować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Mufa Pufa
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jelcz-Laskowice Płeć: dziewczyna
Sob 0:01, 14 Lut 2009
|
|
Wiadomość |
|
Dla mnie dawanie świadectwa to głównie postawa, bo nie zawsze słowa docierają do ludzi. To, że pomogę komuś w czymś z czym sobie nie radzi, to, że nie odnoszę się wulgarnie, że staram się być miła dla każdego, tym bardziej dla osób które są odepchnięte przez środowisko, że czasami zrobię coś dla kogoś w czasie, ktory przeznaczylam na wlasne zachcianki... foskę też nosiłam i również wywoałała w mojej szkole (kiedy to było <olaboga>) niemałe zainteresowanie a teraz takim znakiem mojej przynależności do Boga jest krzyżyk, który zawsze noszę na szyi to właśnie ten Krzyż, przez który dostąpiliśmy łaski zbawienia jest dla mnie siłą i przypomina mi w momentach zwątpienia czy braku odwagi o tym kim jestem i dla kogo zyje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
anTomasz
Moderatorzy
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: chłopak
Nie 20:32, 29 Mar 2009
|
|
Wiadomość |
|
Czy nie macie czasem wrażenia, że nasza wiara zostaje jakoś "rozmazana" przez cały tydzień funkcjonowania? Przyznam szczerze, że gdyby nie to, że w tygodniu chodzę na Mszę świętą, to byłoby naprawdę krucho... Traci się tego Ducha, to się po prostu zaciera. Ale najbardziej boli mnie to, gdy dowiaduję się, jak inne osoby sobie nie radzą i się poddają. To mnie jakoś tak podłamuje, bo jesteśmy wspólnotą, czyli nie jako jednym ciałem. A kiedy choruje jakiś członek, to całe ciało jest w złym stanie...
Zaiste droga do życia w pełni chrześcijańskiego jest nieustanną walką ze swoimi i NIE TYLKO swoimi słabościami. A święty Paweł mówi, że musimy "znosic słabości innych"...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Lemon
Admin
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: J-L city
Pon 19:56, 30 Mar 2009
|
|
Wiadomość |
|
MAM i to zbyt często... od poniedziałku do poniedziałku, a w życiu moim jest strasznie mało czasu na modlitwę, często przez ten tydzień edukacji () zapominam dawać świadectwo. Zaczynam za uważać że i dla mnie Msza Święta jest, staje się, co raz bardziej monotonna i płytka, często jestem znudzony i zniechęcony ,
Jak jestem przy tym temacie to to chcę się czymś "pochwalić" i napisać coś co mnie uderzyło i co zrozumiałem ostatnio: Przez całe życie, czekałem na takie odczucie i "rozkminke" !!
Przez te dwa miesiące byłem zadowolony życia, byłem chodzącym optymistą co może potwierdzić moje otoczenie, pytacie dlaczego?? Bo się modliłem starałem się żyć każdym dniem dla Chrystusa, zdażyło mi się często dać świadectwo z dobrym skutkiem. Ostatnimi dni widze ze coś się zmieniło, chodzę nerwowy i we wszystko mieć wbitke, zaczełem często grzeszyc i nic z tym nie robić. Mam nadzieje że teraz podczas rekolekcji i ŚPOwiedzi uda mi sie wyjść z dna :*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Kinga
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jelcz - Laskowice Płeć: dziewczyna
Wto 0:18, 31 Mar 2009
|
|
Wiadomość |
|
Ostatnio tak sobie rozmyślałam nad życiem, nad oazą i doszłam do wniosku, że gdyby nie moja siostra to nie wiem czy dzisiaj byłabym tą osobą którą jestem... Bo gdyby Bóg jej nie skierował na drogę którą poszła to nie było by mnie w naszej wspólnocie... Prawdopodobnie nie przejmowałabym się Bogiem i tym, jak bardzo nas wszystkich i każdego z osobna kocha. I tu się pojawia taka moja... można to nazwać refleksją... Jak dobrze mają Ci którzy zagłębili się w tajemnicy męki i zmartwychwstania Chrystusa. Tak mi się wydaje czasami przyglądając się codziennym zachowaniom ludzi, że jestem jakby w pewnym sensie wyróżniona... tak jakbym była bliżej Boga... Albo lepiej znała Go niż inni... Nie chcę się tu pysznić, ale na przykład przez to, że znam lepiej Pismo Święte niż inni ludzie z mojej klasy czuję, że znam Chrystusa lepiej od tych którzy tego Pisma nie czytają... Bo przecież kto zna Pismo ten zna Chrystusa... I to właśnie, że Go znam daje mi w wielu sytuacjach odwagę aby powiedzieć stanowczo "nie" kiedy wszyscy mówią "tak". Kiedy nie wiem jaką drogę wybrać, zwracam się do Chrysusa, który mnie zawsze naprowadzi na właściwą dla mnie ścieżkę. To samo mam kiedy chodzi o dawanie świadectwa wśród ludzi nie z oazy, wtedy najbardziej czuję Jego obecność... W takich przypadkach to mam ochotę tylko siąść i płakać ze szczęścia jak wielką łaskę otrzymałam od Chrystusa...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Lemon
Admin
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: J-L city
Śro 19:45, 01 Kwi 2009
|
|
Wiadomość |
|
Popieram, czytałem tą refleksje kilka razy i faktycznie, też ostatnio się zastanawiałem nad podobnym wnioskiem, a mianowicie, że ja jako człowiek, dostałem od Boga znak Ty masz chodzić tam, ale też możesz wybrać, gdybym nie poszedł w tą stronę z pewnością siedział bym z kolegami przy piwie i nie znał bym tylu rzeczy bez których nie wyobrażam sobie życia:
- Święte TRIDUUM PASCHALNE ( cudowny okres, człowiek który jak ja jest tak blisko tego wszystkiego i widział to z tylu stron, na pewno potwierdzi)
- tyle wspaniałych pieśni,
- tak wspaniałych przyjaciół,
- a przede wszystkim JEZUSA CHRYSTUSA który przez to wszystko pokazał że mnie kocha !!
I to że mogę zwrócić się do niego z czystym sercem i powiedzieć że znam Go w małym stopniu, ale znam Jego życie i chcę dalej poznawać, jest czymś pięknym,
Kilka tygodni temu mieliśmy rozmowe na grupce o modlitwie, że w ST czytamy że do Boga mogli się zwracać tylko Kapłani - lewici, a nam grzesznikom Bóg pozwala POZWALA!! do Siebie mówić, więc zastanowiłem się nad tym bardzo, bo sam często na tym się łapałem, ale teraz gdy się modle zwracam uwagę na fakt że Bóg pozwala mi się zwracać do Niego osobiście
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lemon dnia Śro 19:46, 01 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Autor |
Kinga
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jelcz - Laskowice Płeć: dziewczyna
Czw 0:13, 02 Kwi 2009
|
|
Wiadomość |
|
Tu masz całkowitą rację. Też tak kiedyś sobie pomyślałam, że ja która w tak wielu sytuacjach, czasami bardzo bezczelnie i lekkomyślnie obrażam i ranię Chrystusa, a On mimo wzystko pozwala mi na kolejny powrót. Jak wielkie i nieskończone musi być Jego miłosierdzie dla ludzi... Nie potrafię sobie tego wyobrazić...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Autor |
Lemon
Admin
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: J-L city
Pią 18:23, 03 Kwi 2009
|
|
Wiadomość |
|
Jak wiadomo wczoraj w naszej parafii i nie tylko była rocznica śmierci sługi Bożego Jana Pawła II. Ciesze się że mogłem żyć w tych czasach kiedy żył JPII, minęły cztery lata od tego "tragicznego wydarzenia". W tym dniu byłem na bierzmowaniu, a gdy wróciłem pamiętam ze odmawiałem różaniec. Gdy zbliżała się godzina śmierci JPII, oglądałem "Kryminalnych", pewnie wiele z nas pamięta tę scenę jak auto uciekało przez las, przed policją i ... wyskakuje informacja: Jan Paweł II 18 V 1920-
2 IV 2005
Taki hamulec, taka myśl dopiero wtedy dotarło do mnie wiele spraw.
Jak jest teraz, cztery lata. Powołam się wiele razy na wczorajsze kazanie:
- kościół wczoraj powinien być wypełniony, tak się Nim chwalimy, że Polak, nasz rodak i co z tego,
- czy ktoś chcby przeczytał jedną nauke JPII ( sam nie przeczytałem )
- z roku na rok coraz mniej osób pamięta zeby się pomodlić, a co będzie za 10 lat,
Misterium w którym brałem udział przypomniało nam trochę o życiu JPII i o jego nauce.
Kiedy szedłem do pomnika i tam odśpiewaliśmy Barkę i mi łza zakręciła się w oku i jestem skłonny powiedzieć, że nie przez tęsknotę, tylko z żalu do ludzi którzy wczoraj zapomnieli o tym wydarzeniu, żal do siebie, że jestem tak blisko tego wszystkiego, a zapominam kiedy Karol Wojtyła się urodził.
Po raz kolejny Bóg pokazał, że człowiek musi sam z pomocą modlitwy i takich chwil odnajdować swoje słabości, może lęki, niedoskonałości i próbować z pomocom Chrystusa walczyc z tym i próbować sie zmieniać.
Zbliża się okres Świętego Triduum Paschalnego, okres najważniejszych świąt chrzescijanina, co dzień kiedy się modlę i po rekolekcjach ( w czasie), po spowiedzi, gdy pomyśle o tym że kilka dni i się zacznie to co tak kocham, czuje radość. Popatrzyłem na to z innej strony i powiedziałem sobie, Bóg mówi do mnie daje Ci mojego Syna, abyś po raz kolejny zatrzymał się nad swoim życiem, oczyścił je ( każdy się zemną zgodzi ze spowiedź przed wielkanocna jest spowiedzią niezwykłą)
i przyjąłć Chrystusa Zmartwychwstałego do swojego serca. Kochani nie zmarnujmy tego okresu, uklęknijcie w wielką środę i zostawcie daleko swoje życie szkolne, zawodowe i pomyślcie nad tą piękną tajemnicą i mocą jakim jest Triduum Paschalne, przygotujcie się do niego jak najlepiej, ja tak robię i mam nadzieję że w tym roku nie będę żałował zadniego dnia i powiem szczęśliwy " Chrystus Zmartwychwstał "
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lemon dnia Pią 18:27, 03 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|